Jak zmarnować swoje życie

Czy kiedykolwiek miałeś uczucie, że Twoje życie nie podąża w tym kierunku jaki chciałbyś żeby szło?
21.09.2017

[ARTYKUŁ ZE STAREJ STRONY WWW.SZKOLAJAMESA.PL]

Czy kiedykolwiek miałeś uczucie, że Twoje życie nie podąża w tym kierunku jaki chciałbyś żeby szło? Bardzo chciałeś zmienić prace kiedy była też do tego korzystna okazja, ale zrezygnowałeś? Mogłeś wylecieć po kosztach na zwrotnikowy kontynent, ale uznałeś że to marnotrawstwo czasu, lub przestraszyłeś się, że usłyszysz od kogoś bliskiego: tyle pieniędzy?! Za to można wyposażyć cały dom! Codziennie napływają Cię negatywne myśli. Poniedziałek jest dniem, w którym najchętniej zapakowałbyś teściową w walizkę i wysłał na koniec świata, a żona lub dziewczyna wciąż się z nami kłóci o byle pierdoły. W głębi duszy chcesz zmienić wiele rzeczy w swoim życiu, ale wciąż odkładasz wszystko na późniejsze terminy. A kiedy już możesz, stwierdzasz że i tak świata nie zmienisz.
To nasze myśli kreują naszą rzeczywistość. To czy zdenerwujemy się na korek który porusza się wolniej niż ślimak, jest tylko naszą interpretacją. Ty się zdenerwujesz, ja włączę swoją ulubioną muzykę i będę miał czas na obgadanie z moim przyjacielem, planów na dzisiejszy wieczór. Postanowiłem, że totalnie zmienię swoje myślowe nawyki, z tych negatywnych na pozytywne, a to co chcę zrobić, będę realizował.
Dlatego piszę ten artykuł dla wszystkich tych, którzy chcą zmarnować swoje życie i być w tych 85% wszystkich umierających, którzy na łożu śmierci jak jeden mąż mówią – „gdybym mógł cofnąć czas, robiłbym wszystkie rzeczy których się bałem”. Więc jeśli Twoje myśli i działania wyglądają mniej więcej tak….

 

Ale świetna dziewczyna! W dodatku, idąca sama ulicą! Marzę o takiej kobiecie w łóżku, jak i codziennie przy śniadaniu, obiedzie i kolacji. Ale w sumie nie podejdę i nie pogadam, bo wolę już z góry założyć, że mnie wyśmieje i pójdzie swoją drogą. Wiem, że nic nie stracę, a mogę tylko zyskać, ale perspektywa fantazjowania w nocy o pięknych kobietach, będzie dla mnie korzystniejsza niż seks z realnymi. No i dojdzie do tego fakt, obniżeniu poczucia wartości! Bajka!

Nienawidzę swojej pracy! Na myśl o tym, że muszę wstawać w godzinach, w których nie chce wstawać, codziennie oglądać mordy, których nie chce oglądać, zbiera mi się na mdłości! No i mój szef, który słysząc propozycję podwyżki mojego wynagrodzenia, na które dawno temu zasłużyłem, zaczyna popijać gorące mleko, patrząc się na mnie i z uśmiechem na twarzy mówiąc w końcu: „jest kryzys, musimy ciąć koszty”. Po czym odjeżdża nowym mercedesem „S-ką” spod firmy. Mógłbym wrócić do domu, zrobić sobie obiad i usiąść do komputera, by sprawdzić w ogłoszeniach o pracę, czy nie ma tam czegoś interesującego. Mógłbym także pogadać z moimi znajomymi, czy w ich firmach nie znajdzie się miejsce dla kogoś takiego jak ja. Możliwości mam wiele, ale wolę ponarzekać na swoje miejsce w świecie, budząc się wkurwiony na siebie i wszystkich wokół. Przecież to jest takie przyjemne!

Wczoraj widziałem świetnie zbudowanego faceta na siłowni! Dziewczyny się za nim oglądały i w sumie nic w tym dziwnego. Nie był ani za chudy ani za duży, w sam raz. Chętnie bym poćwiczył na siłowni żeby zadbać o swoją sylwetkę, formę, i co najważniejsze, zdrowie. Nauczę się dzięki temu także systematyczności i wyeliminuję lenia, który czyni każdy dzień – codziennością. Ale po co mam ćwiczyć skoro nigdy nie uda mi się wyglądać tak jak tamten koleś? Lepiej z góry założyć, że coś nie wyjdzie i zwalić winę na swoją genetykę. Więc nie ma sensu żebym zabierał się za coś, czego nie potrafię. No bo każdemu wszystko przychodzi łatwo, prócz mnie.

Chciałbym założyć własny biznes. Zarabiać na siebie, robić wolne kiedy tylko tego zechcę i zatrudniać osoby, według moich standardów, które będę darzyć zaufaniem. Wiem, że jeśli mi się powiedzie,być może zacznę zarabiać 20x tyle co w teraźniejszej pracy. Będę mógł sobie pozwolić na podróże, kosztować orientalnych potraw i wynająć ekskluzywny jacht, wypływając na otwarte morze z moją ukochaną kobietą. Mogę to zrobić jeśli tylko podejmę taką decyzje i zaryzykuje. Zacznę czytać książki o ludziach, którzy osiągnęli sukces, brać udział w tematycznych seminariach, nawiązywać nowe biznesowe relacje i po prostu DZIAŁAĆ. Niestety nie zrobię tego, bo mam przekonanie, że pierwszy milion trzeba ukraść, w Polsce jest coraz gorzej, politycy kradną a ceny paliw powodują niekontrolowaną chęć zmiecenia wszystkich, którzy staną nam na drodze. Zresztą, jeśli założę swoją firmę to będę musiał zrezygnować z obecnej pracy, a przecież ktoś kiedyś powiedział, że jeśli coś dostałeś, to masz się tego trzymać i jeszcze cieszyć… aż wpadniesz w depresję.

Chciałbym studiować inny kierunek/nie chciałbym studiować. Interesuję się muzyką, sportem, informatyką, prawem, logistyką, pasjonuje mnie chemia, lub psychologia. Strasznie chciałbym studiować coś co mnie interesuje. Nie wstawałbym codziennie zły i pełen zwątpienia „ale po co mi to, skoro tego nie czuję?” Wiem, że jeśli coś się kocha, to można zarobić nawet po zarządzaniu czy europeistyce (ok, tutaj przesadziłem), dlatego właśnie wybrałem studia które w żaden sposób mnie nie interesują. Bo tak. Bo tak kazali mi rodzice, bo tak wyczytałem w internecie, bo tak mi podpowiedział kolega, bo każdy jest mądrzejszy, prócz mnie. Wystarczy po prostu zrezygnować ze studiów na rzecz nowych i zacząć uczyć się czegoś co jest dla mnie pasjonujące. Ale nie zrobię tego bo jestem już na drugim, trzecim roku studiów i nie opłaca mi się ich rzucać. Ale za to będzie mi się opłacało pójście do pracy do Mc’Donalda na pół etatu, bo wiem że studiując kierunek którego po prostu nie czuję, nie będę w nim najlepszy i nie znajdę dobrej pracy.

Nie chcę studiować, ale zacząć od razu pracować. Niestety nie mogę. Każdy kontynuuje „naukę” więc i ja pójdę. Mama i tata każą iść, więc co mam do gadania? W sumie to mam, ale wolę trzymać moje życiowe decyzje w ich rękach, bo oni wiedzą najlepiej co będzie dla mnie dobre. Nie ja, tylko reszta. Ja zamiast podjąć męską decyzje o rzuceniu kierunku i pójściu do pracy (lub podjęcia się zaocznych studiów i zarabianiu)wolę się męczyć przez cztery lub sześć lat tylko po to, żeby później podjąć się roboty, którą mogłem zacząć w wieku 19 lat. Przecież tak na prawdę chcę zmarnować te 4 lata mojego życia!

Chcę zmienić w sobie wiele rzecz – wiem co powinienem zmienić w sobie, żeby ludzie zaczęli mnie bardziej cenić. Wiem nawet jakie kroki powinienem podjąć (np moje szkolenie ;)) aby wykształcić w sobie takie cechy charakteru, które będą przyciągać kobiety jak i całą resztę. Wiem, że to może być kluczem do sukcesu, czy to w biznesie, z kobietami, w relacjach między ludzkich, uwodzeniu czy radzeniu sobie w ciężkich, życiowych momentach. Ale po co mam to robić skoro i tak się nie zmienię bo znam siebie lepiej niż jakiś przemądrzalec z internetu? Boli mnie to, że nie potrafię poznać świetnej dziewczyny i to, że grono moich znajomych kończy się na moim psie ale nie zmienię tego. Nie pójdę na szkolenie, nie zainteresuje się rozwojem osobistym bo tak jest bezpieczniej. Pobzykam sobie w nowym GTA V albo przy dziewczynie o nazwisku .jpg. Codziennie wieczorem będę zasypiać ze świadomością, że muszę w sobie coś zmienić, ale lepiej jak odłożę to na później.

 

No więc, jeśli Twoje myśli i działania wyglądają mniej więcej tak jak wyżej…. to wiedz że jesteś na dobrej drodze aby zmarnować swoje życie. Rób dalej rzeczy których nie lubisz, otaczaj się ludźmi, którzy ciągną Cię w dół, i żyj według społecznych schematów w których 90% osób powie Ci, że jest nieszczęśliwa. Ale skoro wszyscy tak robią to przecież ja też muszę!

Cytując Bogusława Linde z filmu, którego niestety nie pamiętam – „muszę to ja tylko umrzeć”. Więc zrozum, że nic nie musisz. Zacznij robić to co uważasz za słuszne. WEDŁUG CIEBIE. ZACZNIJ ŻYĆ