Kobiety, papierosy i Whisky. Twórczość C. Bukowskiego

„Pisz po pijaku, poprawiaj na trzeźwo”, powiedział swego czasu Hemingway, podkreślając tym samym nierozerwalny związek alkoholu i literatury. Pili wszyscy wielcy. Faulkner, Poe, London, Fitzgerald, Hunter S. Thompson, Kerouac, Miller, a także dziesiątki, setki, tysiące innych. Wśród nich był jednak człowiek, który zdeklasował konkurencję bezapelacyjnie. Mowa o Charlesie Bukowskim, który pił niemal nieprzerwanie przez kilkadziesiąt lat swojego życia, a mimo to dożył całkiem sędziwego jak na chronicznego alkoholika wieku (dał się pokonać dopiero białaczce mając 74 lata), pozostawiając po sobie sześć powieści, kilkanaście zbiorów opowiadań i niezliczoną ilość wierszy. Jego dorobek do dziś stanowi jedną z najciekawszych pozycji w historii literatury.

Inline images 1

Czytając powieści Bukowskiego czujemy się, jak gdybyśmy siedzieli właśnie ze szklanką taniej whiskey w podrzędnym barze, spowitym papierosowym dymem, słuchając życiowych opowieści starzejącego się, nieogolonego mężczyzny, o wątpliwej aparycji, a jednak na swój sposób fascynującego i niepowtarzalnego. Może to ten inteligentny błysk w oku, skrywany za łzą rozczarowania światem i ludźmi? Może to szorstkie, sarkastyczne, cyniczne, a jednocześnie niezwykle błyskotliwe poczucie humoru, które przejawia? Może wyjątkowo trafne spostrzeżenia, które czyni na każdy temat? A może po prostu sposób, w jaki mówi i który sprawia, że zamiast powiedzieć „dobranoc”, uścisnąć serdecznie dłoń na pożegnanie i wrócić do wygodnego, ciepłego łóżka, siedzimy dalej na twardym stołku i zamawiamy kolejną whiskey, by usłyszeć jeszcze jedną opowieść?


Listonosz (Post Office, 1971)
Bukowski miał pięćdziesiąt jeden lat gdy jego pierwsza powieść,„Listonosz”, ujrzała światło dzienne. Wcześniej przepracował długich dwanaście lat jako szeregowy pracownik amerykańskiej poczty, sortując i roznosząc przesyłki, spędzając nieraz na tych czynnościach nawet kilkanaście godzin dziennie, a wszystko to za najniższą możliwą pensję, która pozwalała mu jedynie na opłacenie mieszkania, kupno czegoś do jedzenia i – oczywiście – do picia. Jedynymi atrakcjami Bukowskiego w tym czasie były wyścigi konne, na których grał od czasów młodości aż do śmierci, alkohol i okazjonalne romanse z kolejnymi kobietami. Życie jakże inne od typowego american dream, które mamy przed oczami za każdym razem, gdy myślimy o Ameryce. „Listonosz” to dobre wprowadzenie do twórczości Bukowskiego – napisana w trzy tygodnie (!) powieść pełna jest wywołujących uśmiech na twarzy anegdot, spisanych żywym, ciętym, czasem wulgarnym językiem. Mimo wszystko jest to Bukowski stosunkowo ułożony i porządny – niewiele tu obscenicznych opisów, mało pijackich wybryków i jeszcze mniej seksu. Ale to właśnie z tej książki dowiadujemy się, w jaki sposób Bukowski wszedł w związek z multimilionerką, a mimo to wkrótce później znów był wiecznie pozbawionym pieniędzy, ale niepozbawionym butelki whisky, listonoszem.

Najlepszy cytat:
Rano było rano, a ja wciąż żyłem.
– Może napiszę powieść – pomyślałem.
A potem to zrobiłem.


Faktotum (Factotum, 1975)
W swojej drugiej powieści Bukowski powraca w daleką przeszłość, do czasów młodości, kiedy tułał się po Ameryce w poszukiwaniu pracy, kobiet i szczęścia, a znajdował jedynie kiepsko płatne, dorywcze zajęcia, zniszczone życiem dziwki i kolejne butelki alkoholu. Henry Chinaski (alter ego Bukowskiego, główny bohater większości jego powieści i opowiadań) w „Faktotum”, choć młody, zaledwie dwudziestokilkuletni, to człowiek zmęczony życiem, rozczarowany światem, pozbawiony wiary w ludzi. Książka – pomimo że pełna charakterystycznego dla Bukowskiego poczucia humoru – jest pełna goryczy, która była nieodłączną i najwierniejszą towarzyszką pisarza przez całe życie. Na podstawie tej powieści w 1995 roku został nakręcony film pod tym samym tytułem, w którym główną rolę zagrał Matt Dillon, a obok niego wystąpiły jak zawsze fenomenalne Lili Taylor i Marisa Tomei. Film, raczej niedoceniony i zapomniany, jest ekranizacją świetną, doskonale oddającą ducha powieści i z czystym sumieniem polecam go nie tylko fanom Bukowskiego.

Najlepsze cytaty:
Pan Gentry jest również literatem. To jego pasja. Gdy usłyszał ode mnie, że mamy tu jakiegoś pisarza, zapragnął pana poznać. Nie ma pan nic przeciwko temu, prawda?
– Nie. Nie mam.
Siedzieli, patrzyli na mnie i palili te swoje cygara. Upłynęło kilka minut. Zaciągali się dymem, wydmuchiwali dym i dalej na mnie patrzyli.
– Pozwolicie panowie, że sobie już pójdę? – spytałem.

To prawda, że nie miałem specjalnych ambicji, ale dla ludzi bez ambicji też powinno być jakieś miejsce, lepsze niż to, które zwykle dla nich rezerwowano. No bo z jakiej, do cholery, racji, człowiek miał być zadowolony z tego, że wyrwany ze snu przez budzik, wyskakiwał z łóżka o 6.30 rano, wmuszał w siebie jakieś jedzenie, wysrał się, wysikał, umył zęby, przyczesał włosy, naużerał się z ulicznymi korkami, po to żeby dostać się tam, gdzie przysparzać miał grubszych pieniędzy komuś innemu i gdzie w dodatku oczekiwano od niego wdzięczności za to, że mu taką szansę oferowano.

– Dostaniesz swoje ubezpieczenie. A teraz wynoś się stąd w cholerę!
Wyniosłem się stamtąd w cholerę.


Kobiety (Women, 1978)
„Miałem pięćdziesiątkę na karku i od czterech lat nie byłem w łóżku z kobietą” – tymi jakże przewrotnymi, zważywszy na tytuł, słowami, Bukowski rozpoczyna swoją najsłynniejszą powieść. Powieść, która jest kwintesencją jego stylu i zawiera wszystko to, co uczyniło z niego pisarza kultowego – dużo seksu, naturalistyczne opisy kolejnych alkoholowych libacji, zakłady na wyścigach konnych, przemyślenia na temat ludzi i świata, a wszystko to oczywiście odarte z obłudy i świętoszkowatego podejścia. Henry Chinaski w „Kobietach” to już pisarz rozpoznawalny i w pewnych kręgach ceniony, a mimo to wciąż nie potrafiący znaleźć swojego miejsca w świecie, poszukujący przyjaźni, bliskości i – jakkolwiek banalnie by to nie brzmiało – miłości (Tylko raz w życiu byłem zakochany. Moja miłość zmarła z powodu przewlekłego alkoholizmu w wieku 48 lat. Ja miałem wtedy 38). Kolejne kobiety, jakie pojawiają się w jego życiu i łóżku są raczej elementem tych poszukiwań, a nie narzędziem do zaspokojenia własnego ego, zwłaszcza, że sam Bukowski przyznaje: Facet potrzebuje wielu kobiet tylko wtedy, kiedy żadna z nich nie jest nic warta. Można utracić tożsamość, pieprząc się na prawo i lewo.

Najlepszy cytat:
Życie ludzi nie różni się aż tak bardzo – chociaż jesteśmy skłonni wierzyć w swoją niepowtarzalność.

KOBIETY. Podobają mi się jaskrawe barwy ich ubrań, podoba mi się ich chód. I to okrucieństwo dostrzeżone naraz na twarzy którejś z nich. I niemal czyste piękno na innej twarzy, tak bardzo, tak zniewalająco kobiecej. Mają nad nami przewagę: potrafią dokładniej wszystko sobie obmyślić, są lepiej zorganizowane. Kiedy faceci oglądają mecze futbolowe, popijają piwo lub grają w kręgle, to one, kobiety, myślą o nas w skupieniu, uczą się mężczyzn i podejmują decyzje — czy nas zaakceptować, porzucić, wymienić, zabić czy po prostu opuścić. W ostatecznym rozrachunku nie ma to większego znaczenia; cokolwiek zrobią, i tak czeka nas jedynie samotność i szaleństwo.

Pociągają mnie nie te rzeczy, co trzeba: lubię pić, jestem leniwy, nie mam boga, polityki, idei ani zasad. Jestem mocno osadzony w nicości, w swego rodzaju niebycie, i akceptuję to w pełni. Nie czyni to ze mnie osoby zbyt interesującej. Nie chcę być interesujący, to zbyt trudne.


Z szynką raz! (Ham on Rye, 1982)
„Z szynką raz!” to powieść wyjątkowa. Nie znajdziemy w niej seksu, hazardu, dziwek i barów, a i alkohol pojawi się tylko okazjonalnie. Bukowski powraca tutaj bowiem  myślami do dzieciństwa, do opowieści o braku prawdziwych przyjaciół, o wiecznej samotności i przede wszystkim wspomnień o despotycznym ojcu, do którego nienawiść i odrazę żywił przez całe dorosłe życie. Z powieści dowiadujemy się również o pierwszych pisarskich próbach Bukowskiego, o pierwszym  upiciu się („Upijanie się było dobre. Postanowiłem, że zawsze będę to lubił”) i o heroicznej walce o możliwość podążania niezależną od innych drogą. To świetna, poruszająca lektura, którą w hierarchii dokonań Bukowskiego należy postawić tuż obok osławionych „Kobiet”.

Najlepsze cytaty:
A więc tego im było trzeba: kłamstw. Pięknych kłamstw. Tego ode mnie chcieli. Ludzie byli tacy głupi. Wiedziałem już, że łatwo mi pójdzie. W ogóle było coraz lepiej.

Niedaleko kościoła przyplątał się bezpański pies. Był bardzo chudy i pewnie głodny. Przystanęliśmy, żeby go pogłaskać i podrapać po grzbiecie. 
– Szkoda, że pies nie może iść do nieba – powiedział Frank. 
– Dlaczego nie może? 
– Najpierw trzeba być ochrzczonym. 
– Właściwie warto by go ochrzcić. 
– Myślisz? 
– Niech ma tę szansę. 
Wziąłem zwierzaka na ręce i weszliśmy do kościoła. 
Zanieśliśmy psa do kropielnicy. Ja go trzymałem, a Frank pokropił mu łeb wodą święconą. 
– Ja ciebie chrzczę – powiedział. 
Wynieśliśmy go na dwór i puściliśmy.
– Od razu lepiej wygląda – stwierdziłem.

Sęk w tym, że wciąż trzeba wybierać mniejsze zło, a cokolwiek by się wybrało, inni zawsze skrawają z człowieka kolejny plasterek i wreszcie nic nie zostaje. Większość ludzi w wieku 25 lat jest skończona. Cały naród cholernych dupków, jeżdżących samochodami, jedzących, mających dzieci, robiących wszystko w najgorszy możliwy sposób, jak na przykład głosowanie na prezydenta, który przypomina większość z nich.


Hollywood (Hollywood, 1989)
Krótko po okresie fascynacji filmem „Dziewięć i pół tygodnia” postanowiłem obejrzeć inne filmy z Mickey Rourke. Na pierwszy ogień poszły Angel Heart („Harry Angel” w polskim tłumaczeniu), „The Last Outlaw” („Ostatni żywy bandyta”) i „Barfly” („Ćma barowa”). Ten ostatni był moim moim pierwszym zetknięciem się z postacią Bukowskiego. Zachwycony filmem, w którym Rourke w brawurowym stylu wcielił się w rolę Henry’ego Chinaskiego (a Faye Dunaway równie perfekcyjnie zagrała Wandę, poznaną w barze jedną z miłości Henry’ego), postanowiłem bliżej przyjrzeć się twórczości Bukowskiego. Powieść „Hollywood” opowiada o pracach nad scenariuszem do „Barfly” (tak, tak, jego autorem jest sam Bukowski, który przedstawił w nim wycinek z życia nieopisany na kartach wcześniejszych powieści i opowiadań). Nie jest to książka specjalnie zaskakująca czy szokująca, ale jej wartość wynika z faktu, że przedstawia pisarza w kolejnym stadium życia – starzejącego się i cieszącego się już zasłużoną sławą, a w niektórych kręgach nawet otoczonego kultem. W „Hollywood” Bukowski opisuje, jak to wreszcie stał się (dzięki scenariuszowi i prawom do filmu) bogatym człowiekiem – po kilkudziesięciu latach życia w biedzie wreszcie kupuje dobry samochód, dom i zaczyna żyć na wysokim poziomie. Jak stwierdza – „życie zaczyna się po sześćdziesiątce piątce”.

Najlepszy cytat:
– Skurwysynu – odezwał się łagodny męski głos.
– Pierdol się – poradziłem mu.

Nie dajcie sobie wcisnąć, że tak nie jest. Życie zaczyna się po sześćdziesiątce piątce.

– Tyle dobrego przynajmniej, że napisałeś scenariusz – zamyśliła się Sara.
– Przynajmniej tyle…
– Myślisz, że będzie z tego film?
– Rzecz traktuje o życiu pijaka. Kogo obchodzi życie pijaka?

Niejeden wielki alkoholik robił przede mną to samo. Eugene O’Neil, Faulkner, Hemingway, Jack London. Wóda oliwiła klawisze maszyny, dodawała im śmiałości i polotu.

– Czy przyszło ci kiedyś do głowy, że będziesz jechał limuzyną na premierę filmu, do którego napisałeś scenariusz?
– Nigdy. Cieszę się, że zdecydowałem się rozstać z moją ławką w parku.


Szmira (Pulp, 1994)
Ostatnia książka Charlesa Bukowskiego różni się znacząco od wszystkiego, co napisał wcześniej. To pierwsza powieść, w której głównym bohaterem nie jest Henry Chinaski, a całość jest kompletną fikcją, pozbawioną wątków autobiograficznych. „Szmira” to historia Nicka Belane’a, prywatnego detektywa, który musi rozwiązać najtrudniejszą sprawę w swojej karierze, a gra toczy się na granicy życia i śmierci. Powieść pomyślana była jako pastisz stylów i konwencji, charakteryzujących brukową prozę. Efekt finalny jednak nie porywa. Czyta się ją szybko i w miarę przyjemnie, ale na tle pozostałych dokonań Bukowskiego wypada odrobinę blado. Niemniej jednak, ze względu na tę odmienność od reszty twórczości, warto się z nią zapoznać i samemu wydać opinię, choć absolutnie nie powinna to być książka od której sugerowałbym rozpoczynanie przygody z Bukowskim. Najpierw „Kobiety” lub „Z szynką raz”, potem reszta, a „Szmirę” zostawcie na deser.

Najlepsze cytaty:
Żyję się raz, no nie? Chyba, że jest się Łazarzem. Biedny skurwiel musiał zdychać dwa razy. Ale ja jestem Nick Belane. Po jednej kolejce zsiadam z karuzeli. Świat należy do odważnych.

– Chryste Panie! – zawołał Billy. – Masz cyce jak cysterny!
– Ach, Billy, naprawdę ci się podobają?
– Przecież mówię, nie?
– Billy, ty to umiesz prawić dziewczynie komplementy!
– Kurde, jakie wielkie cycki! Pewnie upadłabyś na ryj, gdyby nie to, że twoje tłuste dupsko równoważy ich ciężar.
– Och, Billy, wcale nie mam dużego tyłka!
– Tyłka? Skarbie, to nie tyłek, to przyczepa pełna galaretek, dżemu i pierogów!

Mucha wciąż wędrowała po biurku. Zwinąłem „Informator wyścigowy” i huknąłem w blat; spudłowałem. Miałem zły dzień. Tydzień. Miesiąc. Rok. Życie. Cholera jasna.

Kamil Brzeziński